Między wylądowaniem z Wawy, a odlotem do Mexico City mieliśmy 5 godz., wsiedliśmy więc w pociąg i pojechaliśmy do miasta
Po wyjściu z dworca, wszędzie parkingi rowerowe. Holendrzy nie używają super wypasionego sprzętu, za to po wejściu do pociągu, niektórzy składają swój rowerek, żeby potem go znowu rozłożyć i jechać sobie dalej do pracy. Strasznie mi się spodobały te składane rowerki ;)A takimi rzęchami jak na zdjęciu, jeździłam na wsi u wujka Cześka 20 lat temu 🙂 Siodełka, bagażniki, ramy, kierownice te same 🙂 Holendrzy nie potrzebują super wypasionych górali.
A to specjalnie dla Krasnego 🙂 Krasnapolsky to prawie jak Krasnodębski 🙂
Oczywiście nie mogło zabraknąć w Amsterdamie odpowiedniego muzeum
Czerwone latarnie w dzień wcale nie są czerwone, za to panie stojące/siedzące w oknach to istny gabinet osobliwości. Średnia wieku 50 lat, średnia waga 90 kilo 🙂
Zastanawia mnie czym się różni Sex museum od Erotic museum…
Pośród tych wszystkich rozbuchanych seksem i ociekających hedonizmem przybytków znalazł się jeden kościół
Meksyk stawia pomniki JP2, a Amsterdam prostytutkom
Nie mogło zabraknąć ulicy gejowskiej
Gdybym miała spróbować sobie co nieco w Amsterdamie to tu 🙂
Największy i najładniejszy dworzec kolejowy jaki w życiu widziałam, większy i ładniejszy od naszego zamku królewskiego. Niestety, z wielu przyczyn nie udało się zrobić lepszego zdjęcia
Skomentuj